Littérature

Malpertuis – pocztówka z innego języka

Zapomniane zjawisko literackie

Królestwo Belgii nie wydaje się być krajem szczególnie odległym kulturowo czy geograficznie, a jednak są tam zjawiska literackie wyjątkowo wartościowe a nigdy nieprzeniesione na grunt polski.
Kilka lat temu Łukasz Orbitowski pisał na swoim blogu o filmie pod tytułem Malpertuis. Pisał on, że film jest « poskręcany jak szwedzki komisariat ». Rozbawiło mnie to niezmiernie, bo nie znałem takiego wyrażenia. Malpertuis to horror z 1971 belgijskiego reżysera Harry’ego Kümela. Film może i jest poskręcany, ale jest on przede wszystkim adaptacją powieści. Myślę, że nie sposób zrozumieć tego dzieła, nominowanego zresztą do złotej palmy na festiwalu w Cannes, bez uprzedniej lektury książki, bez znajomości samego autora powieści, dwujęzycznego (!) flamandzkiego pisarza nazwiskiem Raymond De Kremer, i bez minimalnej wiedzy o sytuacji językowej Belgii. Fakt, że Pan Orbitowski zna ten film świadczy o jego rozległych horyzontach, tym bardziej że o ile mi wiadomo nie ma polskiej wersji filmu, chociażby w formie napisów. Fakt że powieść w języku polskim jeszcze nie istnieje świadczy natomiast o trudnościach, jakie napotyka literatura przy próbie przekraczania granic kulturowych.
Czym więc jest Malpertuis ? Zacznijmy od samego słowa. Gdyby nie ten właśnie tytuł, to owa powieść nie była bym tym samym. Wybór ten był pomysłem iście genialnym. « Malpertuis » jest starofrancuskim słowem składającym się z dwóch członów : mal oznaczający « zły » i pertuis « cieśnina, wąskie przejście ». Jest ono zatem słowem intrygującym, poniekąd złowieszczym. Ciekawym jest to, że owo « przejście » jest pojęciem, które mobilizuje i przestrzeń i czas. Nie jest samym tylko miejscem, w którym dzieje się coś niedobrego, lecz niejako « przemieszczeniem się przez coś », przeżyciem czegoś. To trochę jak w wyrażeniu « człowiek po przejściach », Malpertuis będzie jednym z takich przejść. Na oryginalność tytułu składa się również fakt, że słowo to całkowicie popadło w zapomnienie, i dziś funkcjonuje już tylko jako nazwa miejscowa kilku osad, m.in. Maupertuis w Normandii czy Nouaillé-Maupertuis pod Poitiers w zachodniej Francji.

Nie jest więc słowem, które rozumie się spontanicznie, bez zaglądania do słownika. W historii literatury pojawia się ono w Powieści o lisie, cyklu średniowieczych bajek o sprytnym lisie, którego to twierdza nazywała się właśnie Malpertuis. Natomiast pewien gandawski malarz nazwiskiem Frits Van den Berghe (1883 – 1939), zresztą znajomy pisarza, zatytułował tak również jedno ze swych płócien (1920). Przedstawia ono dwojga znajomych artysty siedzących przy stole w domu zwanym … Malpertuus. Być może to właśnie w obrazie przyjaciela De Kremer znalazł bezpośrednią inspirację do tytułu. Pracę nad powieścią rozpoczął w każdym razie już na początku lat 30-tych. Pierwsze wydanie ukazuje się w roku 1943, na łamach założonej przez samego autora i kilku znajomych oficyny Auteurs Associés, której specjalnością były powieści kryminalne i fantastyka grozy. Powieść wychodzi pod pseudonimem Jean Ray, używanym w utworach francusko-języcznych, a żeby wymiarami odpowiadała standardom wydawnictwa, De Kremer niszczy około stu stron maszynopisu.

Powieść Malpertuis

Malpertuis, Gérard & Co, 1962.

Okładka powieści « Malpertuis » z 1962 Wyd. Gérard & Co, Verviers, Belgia.

O czym jest powieść ? Otóż « Malpertuis » to pewna gandawska XIX-wieczna kamienica obdarzona złośliwą wolą swego właściciela, starego Kasawiusza. W jej wnętrzach kryją się spirale schodów i labiryntowe korytarze, a jej fasadę zdobią monstrualne gargulce. Kasawiusz oczekuje na śmierć i zwołuje całą rodzinę do swej złowrogiej kamienicy, by podyktować im ostatnią wolę. Wszyscy mają zamieszkać w tej mrocznej rezydencji, by móc otrzymać spadek, a całość fortuny przypadnie temu, który przeżyje pozostałych. Jednym z pretendentów do spadku jest siostrzeniec Kasawiusza, młody Jean-Jacques. Akceptuje on zaproszenie wuja nie zdając sobie sprawy z tego, co czyha nań za progiem tego przeklętego domostwa.
Oto jak Jean-Jacques opisuje je po raz pierwszy :

(…) bez najmniejszego trudu, odnaleźć mogę ulicę Vieux-Chantier, na  której to stoi Malpertuis, a i bez większego zachodu odnajduję tamże i sam dom, stojący  pośród wysokich i posępnych sąsiednich budynków. Oto i on, zdobią go obszerne lodżie,  ganki otoczone po bokach masywną balustradą z kamienia, wieżyczki przyozdobione  krzyżem, bliźniacze okna krzyżowe, szkaradne rzeźby wiwern i innych jaszczurów, drzwi  nabijane ćwiekami.
Jego fasada to sroga maska, na której na próżno by szukać spokoju. To twarz  skręcona dreszczem lęku i gniewu, twarz, która nie jest w mocy zasłonić okropności, które  ją trawią. Jego mury ociekają butą mieszkających tam osobistości i trwogą tych, którzy się doń  zbliżają.
(…) Wszedłem do domu Malpertuis. Należę do niego. Nie robi on żadnej tajemnicy ze  swego wnętrza. Nie ma w nim drzwi, które uparcie pozostawałyby zamknięte, nie ma  choćby jednej izby, która opierałaby się mojej ciekawości, żadnej zakazanej komnaty czy  tajemnego przejścia, a jednak…
A jednak, dom ten pozostanie tajemnicą na każdym kroku, i otoczy on każdy ów  krok ruchomym więzieniem ciemności.

Początkowo grupa nowoprzybyłych krewnych prowadzi życie zwykłej mieszczańskiej rodziny. Wypełniają je wspólne posiłki, intelektualne debaty, romanse i kłótnie. Stopniowo jednak zło zaczyna pochłaniać kolejnych mieszkańców domu. Dlatego też Malpertuis może chwilami sprawiać wrażenie horroru. W tych właśnie momentach, wraz z głównym bohaterem, Jean-Jacques’iem, czytelnik próbował będzie zrozumieć, czym powodowane są makabryczne wydarzenia mające tam miejsce :

Okładka pierwszego wydania z 1943, wyd. Auteurs Associés. Bruksela.

Okładka pierwszego wydania z 1943, wyd. Auteurs Associés. Bruksela.

–   No chodź, Euryale, mój umiłowany kwiecie, usiądź no przy twoim kuzynie Jean-Jacques’u. Jesteście podwójną nadzieją, którą zabieram ze sobą z tego świata. (…)
Wuj Kasawiusz oddychał z trudem, a jego oczy, niczym szklane kule, odbijały blask  świec.
–   W fotelu, Jean-Jacques…usiądź w fotelu. A ty Euryale, podejdź tu do mnie.

Moja kuzynka przesunęła się wdzięcznie ku niemu, uległa, lecz znakomicie obojętna  na przedziwny majestat umierającego.

Euryale, kadr z filmu "Malpertuis", reż. Harry Kümel, 1972.

Euryale, kadr z filmu « Malpertuis », reż. Harry Kümel, 1972.

–   Otwórz swe oczy, córo bogów, wyszeptał wuj całkowicie zmienionym głosem, w którym  zdawał się wybrzmiewać bojaźliwy szacunek. Otwórz swe oczy i pomóż mi umrzeć…
Euryale nachyliła się nad nim.  Wuj wydał głębokie westchnienie, a ja dosłyszałem kilka słów, które natychmiast  rozproszyły się w ciszy :
–  Moje serce w Malpertuisie… kamień pośród kamienia…
Moja kuzynka pozostawała w bezruchu tak długo, że aż mnie to wystraszyło.
–   Euryale… – rzekłem błagalnym głosem.
Odwróciła się ku mnie z osobliwym uśmiechem na twarzy. Jej na wpół przymknięte  powieki filtrowały mgliste już tylko spojrzenie, bez blasku ni ducha.
–   Wuj nie żyje – odparła.

Pierwsza lektura dziennika Jean-Jacques’a nie pozwala jednak na rozwikłanie zagadki, mimo że podpowiedzi nie brakuje. Otóż nawet jeśli regularnie pojawiają się elementy, które stopniowo odkrywają tajemnice domu, sens powieści zacznie wyłaniać się dopiero po złożeniu w całość wszystkich rękopisów, które podsuwa nam pierwszy z narratorów.

Spacer po Gandawie - w poszukiwaniu Malpertuisa

Spacer po Gandawie – w poszukiwaniu Malpertuisa

Fantastyka Raya znalazła tu szczególny wyraz. W tym nawiedzonym domu przestrzeń nie jest elementem stałym. Malpertuis, dom-labirynt, deformuje wszystko, co go otacza, do tego stopnia, że nawet geografia miasta zostaje naruszona. Bardziej oddalone miejsca akcji również ulegają wpływowi przeklętego domu. Także i czas traci swą moc. Kasawiusz żyje nadzwyczajnie długo, a jego badania jak i prawo, które formułuje, są w rzeczywistości doświadczeniem nieśmiertelności. Dom ten jest miejscem styku dwóch różnych rzeczywistości, są to nakładające się wymiary, w których czas płynie inaczej.

Spacer po Gandawie - w poszukiwaniu Malpertuisa.

Spacer po Gandawie – w poszukiwaniu Malpertuisa.

Poza tymi elementami, autor przywołuje na potrzeby intrygi całą serię innych stereotypów gatunku : szkatułkowa kompozycja, zagubione rękopisy, szalony naukowiec, monstrum, upiory. Ale i jednocześnie gra z konwencjami grozy wprowadzając pewien dystans względem gatunku. Na przykład wtedy, gdy Jean-Jacques pada ofiarą… nudy :

Dręczone wielkim strapieniem fasady domów ociekały strugami łez ; przenikliwy dźwięk przelewającej się wody wypełniał ulice ; za każdą parą okien czy drzwi widmowa dłoń poruszała się niecierpliwie przy każdym podmuchu wiatru.
Drzewa, które znalazły ostoję na plantach i wzdłuż alej wyglądały już tylko jak wątłe pociągnięcia węglem, a ich martwe liście, w zależności od kaprysów wiatru, przybierały złowrogie pozycje smagających twarz dłoni.
Zdobione herbami kominki domu Malpertuis wypluwały w szare powietrze potężne kolumny dymu, jako że w każdym pokoju huczał okazały ogień żywiony polanami drewna  lub węglem. (…)
Pierwszym upiorem, który pojawił się przede mną, i który był wspólnym losem  wszystkich żyjących w odosobnieniu, była nuda.
Wiało i padało całymi dniami, a w niektórych chwilach rozjuszona ulewa nabierała rozmiarów potopu.
Nie było co liczyć na ogród i jego odpychające tajemnice, aby wyrwać się spod  wpływu posępnych i głuchych godzin spędzanych w domu. Drzewa biły się między sobą  martwymi gałęźmi, smagana deszczem ziemia obrastała w pęcherze i krosty, które pękając przeistaczały się w błoto, a w ciągu krótkich chwil przestanku, kiedy to gałęzie miały okazję, by zaczerpnąć tchu, słychać było plusk rozsierdzonego stawu.

Lub jeszcze w momencie, gdy po raz pierwszy udaje się na strych :

Rzecz sama w sobie nie wzbudzała we mnie najmniejszego zainteresowania, lecz perspektywa eksploracji strychów Malpertuisa zapewniała mi tymczasowe remedium na nudę. Wspinałem się po niekończących się schodach, które to niekiedy były tak szerokie i okazałe, że zdawały się prowadzić do świątynnych komnat, w innych zaś miejscach były spaczone, w kształcie wąskich i spadzistych spiral, a u ich wylotu znajdowała się klapa, którą musiałem wyważyć siłą ramion. Wtargnąłem tam z impetem. Była to amfilada pustych wielościanów pogrążonych w półmroku, poprzecinanych szarym światłem, które przepuszczały lukarny i wole oka. Pomieszczenia te były całkowicie puste ; żadne koślawe  krzesło nie znalazło tam schronienia ; żaden przestarzały kufer nie opierał się o ściany z cegieł, które pokryto pokostem, by nie obróciły się w proch ; żadne przegniłe walizki nie  spoczywały na podłodze, czystej jak pokład parowca. Było tam zimno, a wiatr, który dął tuż  przy dachówkach wypełniał przestrzeń jękiem i skargami.

Spacer po Gandawie - w poszukiwaniu Malpertuisa.

Spacer po Gandawie – w poszukiwaniu Malpertuisa.

Pełna rzadkich, przestarzałych, intrygujących i wręcz dziwacznych słów, napisana w bardzo przebiegły, a nawet przewrotny sposób, jako że miejscami nawet i ortografia może stać się nośnikiem intrygi, powieść ta wypełniona jest licznymi wskazówkami mającymi doprowadzić czytającego do rozwikłania ostatecznej zagadki. Kiedy natomiast czytelnik przejrzy już na oczy, kiedy w końcu otrzyma wystarczająco informacji, aby dostrzec sens wydarzeń, ma miejsce coś, co rzadko zdarza się przy lekturze powieści fantastycznych, czy powieści w ogóle : lektura retrospektywna. Powrócimy wówczas do raz przeczytanych stron, by na nowo odczytać ich sens, posługując się już z większą śmiałością kluczem odniesień do tekstów leżących u podstaw zachodniej cywilizacji. Na czas lektury czytelnik Malpertuis’a pada ofiarą powieści, zostaje przez nią „uwięziony”, tak jak uwięzieni zostali mieszkańcy domu Malpertuis.

Taka ogólna struktura kojarzyć się może z założeniami francuskiego nurtu literackiego zwanego Nową powieścią, która wciąż na nowo definiuje rolę narratora, jego miejsce w fabule, powody, dla których opowiada. Akcja i postaci, dotychczas widziane jako podstawa każdej fikcji, schodzą na drugi plan. Według Jeana Ricardou, powieść nie jest już spisywaniem przygód, lecz przygodą pisania. Tak też dzieje się w przypadku Malpertuis’a. Jean Ray konstruuje powieść wymagającą od swego czytelnika zaangażowania. Autor chce, aby czytelnik był świadomy procesów zachodzących w trakcie czytania. Świadomy, tego że tekst jest niekompletny bez jego udziału, świadomy swoich przyzwyczajeń. Tym samym, czytelnicy Malpertuis’a pozostaną uwięzieni do czasu, aż odnajdą odpowiedź, tylko wtedy nastąpi wyzwolenie. Powieść ta jest jednym z przykładów literackiej „interaktywności”, gdzie czytelnik staje się w pewnym sensie bohaterem.

Spacer po Gandawie - w poszukiwaniu Malpertuisa.

Spacer po Gandawie – w poszukiwaniu Malpertuisa.

Malpertuis jest ciągłym dialogiem autora z fantastyką grozy, gatunkiem literackim, któremu poświęcił on całe swoje życie. Jest także wyjątkową refleksją nad rolą mitu we współczesnym społeczeństwie. Utwór ten pozostaje również w ścisłym związku ze stylem innych utworów belgijskiej prozy tej epoki. Tak się składa, że krytyka literacka i belgijskie środowiska wydawnicze wyodrębniły we francusko-języcznej literaturze tego kraju silną tendencję, którą nazwano Belgijską szkołą niezwykłości. Istnieje w języku polskim przynajmniej jedno opracowanie na ten temat, jest to książka Ryszarda Siwka : Od De Costera do Vaesa. Pisarze belgijscy wobec niezwykłości. Powieść Malpertuis, jak i zresztą większość opowiadań pisarza, zalicza się właśnie do tego prądu literackiego. Skąd Belgów taka skłonność do fantastyki ? Odpowiedzi należy szukać w ich relacjach z Francuzami. Otóż fantastyka stała się znakiem rozpoznawczym Belgii, po tym jak ów gatunek literacki został w XX wieku całkowicie porzucony przez pisarzy francuskich, co z kolei pozwoliło Belgom na wypracowanie własnego stylu właśnie w tej dziedzinie. W tym też kontekście tworzył De Kremer alias Jean Ray. Dwujęzyczność autora dodatkowo rozszerzała tematyczny zakres jego utworów. Najbardziej płodny okres przypada na lata 30 i 40. Na planie indywidualnym jest to okres walki pisarza o uznanie, zwłaszcza że po incydencie malwersacji finansowej (1926), w którą był zamieszany i która pozbawiła go wolności na trzy lata, musiał na nowo odzyskiwać zaufanie wydawców.
Redackja powieści Malpertuis trwała, jak wyznał sam autor, ponad dziesięć lat, i przypada więc na lata 30. Okres ten jest czasem światowego kryzysu finansowego i narodzin państw totalitarnych. Echa tego czasu można odnaleźć w powieści. Są to kierowane do Kasawiusza wielokrotne prośby bohaterów o pieniądze. Sam Kasawiusz natomiast jest przykładem szalonego naukowca-czarownika, który chce stworzyć nową rasę pół-bogów pół-ludzi.
Malpertuis został wydany w roku 1943, kiedy granice okupowanej Belgii były zamknięte, a kraj nie miał dostępu do literatury francuskiej czy anglosaskiej. Czytelnikowi brakowało wówczas literatury, która pomogłaby mu zapomnieć o wojnie. W takich to okolicznościach, Jean Ray wraz ze znajomym pisarzem Stanislas-André Steemanem zakładają wspomnianą już spółdzielnię wydawniczą Auteurs Associés. Prócz Malpertuisa, autor wydaje tego samego roku zbiór opowiadań Les Cercles de l’épouvante (Kręgi trwogi) i powieść La Cité de l’indicible peur (Miasto niewyrażalnego strachu), a w 1944 Les Derniers contes de Canterbury (Nowe opowieści kanterberyjskie), ich sukces jest natychmiastowy.
Po wojnie, zainteresowanie prozą rodzimą mija. Trzeba czekać lat 50, by została wydana we Francji najważniejsza powieść autora. Dzięki wstawiennictwu Raymonda Queneau, współzałożyciela eksperymentalnej grupy literackiej OuLiPo (warsztat literatury potencjalnej), paryski prestiżowy wydawca Denoël publikuje Malpertuisa, obok Koloru z innego wszechświata Lovecrafta i Kronik Marsjańskich Bradbury’ego, w serii Présence du Futur. Z początkiem lat 50-tych zaczyna również krążyć we francuskich środowiskach wydawniczych fantastyczna biografia autora : dziadek Ray’a, poszukiwacz przygód w nowym świecie miałby poślubić indiańską kobietę z plemienia Siouksów, natomiast sam Jean Ray, awanturnik z indiańską krwią, miałby spędzić lata na żegludze i zarobić fortunę na szmuglu alkoholu w czasach prohibicji, itp. Jean Ray miał być postacią trochę à la Joseph Conrad, mimo że autor rzadko opuszczał rodzinną Gandawę.

Ostatnie mieszkanie pisarza. Dziś wisi tam pamiątkowa tablica, dom jest "te huur" do wynajęcia

Ostatnie mieszkanie pisarza, ulica Rooigemlaan. Dziś wisi tam pamiątkowa tablica, a dom jest « te huur » do wynajęcia.

W Belgii powieść zostanie wydana w wersji kieszonkowej dopiero w roku 1962, w wydawnictwie Gérard & Co w bardzo znanej serii Marabout Géant. W roku 1964 wychodzą Dzieła zebrane nakładem francuskiego wydawcy Roberta Laffont. Po tej konsekracji, Malpertuis zostaje przetłumaczony na hiszpański (1965), włoski (1966) i holenderski (1970). W roku 1970 belgijski reżyser Harry Kümel postanawia dokonać adaptacji filmowej, a przedsięwzięcie to spotyka duże poparcie ze strony ministerstwa kultury Flandrii, które dużymi środkami finansowymi zamierza promować swoje literackie dziedzictwo kulturowe. Później pojawiają się kolejne tłumaczenia, na niemiecki (1974), japoński (1979), rosyjski (1993), a nawet czeski (1995) i w końcu angielski (1998). W roku 2008 natomiast pewien belgijski kolektyw Unenthüllte tworzący muzykę eksperymentalną zaproponował bardzo interesującą interpretację dźwiękową tej historii.

Tablica pamiątkowa John Flanders - Jean Ray (1887 - 1964), Rooigemlaan, Gandawa.

Tablica pamiątkowa John Flanders – Jean Ray (1887 – 1964), Rooigemlaan, Gandawa.

Jean Ray / John Flanders pozostawił ponad 1500 tytułów nowel i powieści, i około 4500 innych form literackich takich jak felietony, reportaże czy sztuki teatralne, z czego 2/3 po holendersku. Jego bardzo różnorodna, dwujęzyczna twórczość eksploruje dziedziny grozy, światów równoległych, dotyka problematyki winy i odkupienia, bada reakcje ludzi w różnych przypadkach kontaktu z zaświatami. Jest ona również wyrazem fascynacji dla miasta Gandawy, które to regularnie staje się miejscem akcji utworów. Polskojęzyczny czytelnik miał jedną tylko szanse na zapoznanie się z twórczością autora, a to dzięki tłumaczeniu Jerzego Lisowskiego i Hanny Olędzkiej dwóch tylko ! nowel („Kuzyn Passeroux” i „Dom na sprzedaż”) w antologii Opowieści o duchach prawdziwe, z roku 1977. Czas, by oddać w języku polskim teksty tego fascynującego autora.

Istniejące wydania powieści Malpertuis

w języku francuskim :
Éditions Les Auteurs associés, Bruxelles, 1943
Éditions Denoël, collection Présence du futur, Paris, 1955
Éditions Marabout, Verviers (Belgia), 1962
Éditions Marabout, Verviers (Belgia), druga edycja, 1971
Éditions Librairie des Champs-Elysées, collection Le Masque Fantastique, Paris, 1978
Éditions du Cri, Bruxelles, 1982
Éditions J’ai lu, Paris, 1984
Éditions Labor, Bruxelles, 1993
Éditions La Renaissance du livre, collection Les maîtres de l’imaginaire n°9, 2001
Éditions Labor, collection Espace Nord, Bruxelles, 2006
Éditions Luc Pire, collection Espace Nord n°88, 2009
Espace Nord, Nord n°88, 2012
Alma éditeur, Paris, 2017

w języku holenderskim
Meulenhoff, Amsterdam, 1970, tłumaczenie : Hubert Lampo
Meulenhoff, Amsterdam, film editie (edycja filmowa), 1972, tłumaczenie : Hubert Lampo

w języku włoskim
Sugar Editore, Collana weekend, Milano, 1966
Mondadori, Collana Horror, Milano, 1990
Mondadori, Urania Horror, 12, 2016

w języku angielskim
Atlas Press, London, 1998, tłumaczenie : Ian White

w języku niemieckim
Insel Verlag, Frankfurt am Main, 1974, tłumaczenie : Rein A. Zondergeld

w języku hiszpańskim
Valdemar, Tiempo cero, Madrid, 1990, tłumaczenie : Salvador Bordoy Luque
Pulp Ediciones, Dunwich, 2004, tłumaczenie : Salvador Bordoy Luque

w języku czeskim
Malpertuis – Příběh fantastického domu, Mustang, 1995

Par défaut